Zeszyty Akwarystyczne nr 3/2013 (39)

Zeszyty Akwarystyczne nr 3/2013 (39)
Pielęgniczki południowoamerykańskie
dr Paweł Czapczyk

Klejnoty z leśnych strumieni

Pielęgniczki, zwane niekiedy pielęgnicami karłowatymi (od ang. Dwarf cichlid), nie tworzą jednostki systematycznej. To nazwa rozpowszechniona wśród pasjonatów i handlowców, obejmująca grupę niewielkich ryb z rodziny Cichlidae, które zostały skodyfikowane w rodzajach Apistogramma, Dicrossus, Laetacara, Microgeophagus, Nannacara, Taeniacara i in. Pielęgniczki zamieszkują tropikalne wody Ameryki Południowej, a w mniejszej liczbie również cieki wodne Afryki. W samym rodzaju Apistogramma szacuje się obecnie ponad sto taksonów (niektórzy autorzy wskazują blisko trzysta), przy czym dokładna ich liczba trudna jest do ustalenia – wciąż trwają badania i dyskusje systematyków. Sprawy nie ułatwia zresztą fakt, że przez cały czas odkrywane są nowe gatunki, podgatunki i odmiany. Co więcej, obserwuje się, że ten sam gatunek zamieszkuje nieraz oddzielone od siebie dorzecza jednego regionu i występuje w różnych odmianach kolorystycznych; innym zaś razem te same dorzecza zasiedlają bliźniaczo do siebie podobne, lecz de facto różne gatunki. Niemało zamieszania, ale i pożytku wprowadza Internet, gdzie na rozmaitych forach publikowane są na gorąco nieostre nieraz fotografie i nieprecyzyjne opisy ryb, których „naukowa tożsamość” nie została jeszcze potwierdzona.

Pielęgniczki południowoamerykańskie zasiedlają przede wszystkim leniwie snujące się strumienie leśne, z wolna przepływające przez sawanny płytkie rzeczki oraz bajorka i oczka wodne w dorzeczu Amazonki. Ich naturalnymi siedliskami są zarówno krystaliczne, jak i czarne wody, których realny koloryt waha się od waloru ledwie zaciągniętej herbaty do nasyconej barwy mocnej kawy. Zasadniczo ryby te preferują więc wody miękkie, a nawet bardzo miękkie, i kwaśne, ale i od tej reguły znajdziemy wyjątki. Niektóre z taksonów spotkać można bowiem również w ciekach o nieco odmiennych parametrach chemicznych – w tzw. wodach białych. Gęsta roślinność nie jest tam zjawiskiem powszechnym, a często jest jej jak na lekarstwo – na dnie zalegają za to złogi rozkładających się liści oraz pniaki i konary, koryta rzek przerastają zaś kłącza i korzenie.

Prawidłowe odtworzenie naturalnego środowiska rzecznego Ameryki Południowej może być dla początkującego akwarysty nie lada wyzwaniem. Z drugiej strony, widok zjawiskowych pielęgniczek w biotopowym akwarium, czyli harmonijne zestrojenie owych rybich klejnotów z klimatem czarnych wód Amazonii jest warte zachodu. Powiem więcej: urządzenie zbiornika towarzyskiego na modłę wycinka Rio Negro albo zaimprowizowanie w domowym szkle południowoamerykańskiej kałuży z rozmnażającą się i broniącą narybku parą Mikrogeophagus ramirezi nie tylko przyprawi nas o chwilowy ucisk w gardle czy jednorazowo odbierze nam dech w piersiach, ale stanie się – może się stać – początkiem jakże zdrowego uzależnienia na całe życie.

 

Zeszyt możesz kupić TUTAJ

Dodaj komentarz